niedziela, 27 marca 2011

PodWieczorek

Przerażający od początku dnia mocny i lodowato zimny wiatr, a na domiar złego i termometr zdawał się zapomnieć, że w dzień winno być cieplej. Tak, ten scenariusz nie wróżył, że ruszę się dziś gdzieś dalej, niż 100 metrów od domu. Jednak popołudniem przestało już wiać, więc jedno połączenie przychodzące na mój telefon wróżyło, że w domu jednak siedzieć nie będę, a do rowerowania przekonywać mnie długo zwykle nie trzeba.
Odziałem się w swojej ocenie dość ciepło, jednak już pierwsze metry zweryfikowały prawdę, że ręce na pewno dziś zmarzną. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Kierunek Gliwicka Radiostacja, który zaproponował spotkał się z zupełną aprobatą, a mnie dziś ten dystans w zupełności satysfakcjonował. Dotarliśmy nadspodziewanie szybko, postanowiliśmy więc dorysować na trasie jeszcze nieco kilometrów, co skończyło się ostatecznie pętlą w stronę kąpieliska Leśnego w Gliwicach. Powrót oznakowanym szlakiem rowerowym, żeby nie było smutno, do kąpieliska Leśnego, tym razem jednak w Maciejowie. A stamtąd już najzwyczajniej w świecie spokojny powrót, co zaowocowało idealnym zgraniem w czasie z planowanym powrotem przed 20:00. Gdyby jeszcze tylko nie było tak zimno...
Najwyższa drewniana konstrukcja. Przynajmniej w Europie.

2 komentarze :

  1. Trzeba było iść na rower w sobotę. To byś dopiero umarznął. Zazdroszczę Ci, że zawsze gdy masz czas, pokrywa się to z chęcią na rowerowanie. U mnie takie synchronizacje są coraz bardziej nieosiągalne. Starość czy lenistwo?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się, ja też nie zawsze mam ochotę kręcić. Ale z pomocą przychodzą znajomi, którzy wyciągają na rower :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, zostaw komentarz :)